Słowo premiera, taka teraz moda, musi zastąpić pieniądze! Zabrakło ich w budżecie Polskiego Związku Narciarskiego, więc na tournée po USA i Japonii skoczkowie polecieli w okrojonym składzie. Zaoszczędzono na biletach dla trenera Fijasa, psychologa Blecharza, fizjologa Żołędzia i czwartego zawodnika. Zbawienne porady komórkowe, płynące z gabinetu URM za pośrednictwem sprzętu GSM, sprawdziły się całkiem nieźle, bo Małysz w konkursach upadł tylko raz. Jest to najlepszy dowód na to, że pan premier całkiem śmiało może korespondencyjnie wyręczać drugiego trenera i zaplecze naukowe kadry skoczków.<br>Moje obawy, rodzące się na tle tego rozwiązania kadrowego, dotyczą ewentualnego projektu wyjścia Profesora na skoczni. Taka potrzeba