się Hildebrand. Pani Sobelowa przystanęła. Hildebrand wyjął pistolet, strzelił i poszedł dalej. Widzieliśmy też, jak Wołk podchodził na Garncarską, w czarnym mundurze, z automatem. W podwórzu, pod 6a, mieszkali Hauptmanowie, brat i bratowa zabitego stolarza, a pod nami Suchestowowie. On umierał na raka gardła, ona przy nim wieczorami siedziała. Przyszedł Gabriel, wiedeńczyk z grubym czerwonym nosem, zobaczyć, kto jest już arbeituntauglich, a Suchestow leży niemy i nie może się ruszyć. Albo ty coś z nim zrobisz, albo ja będę musiał, powiedział Gabriel, lojalnie, bo była przecież sekretarką Hoechtsmanna. Suchestow nie mógł mówić, ale napisał pożegnalny list do niej i do Edzia