Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 02.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
No właśnie, tutaj kończył się jego wielki realizm.
Pamiętam, z jakim bólem patrzył na Sejm nowej Rzeczypospolitej rozdarty w parszywieńkich kłótniach, personalnych utarczkach, trwoniący nihilistycznie obywatelskie zaufanie. Dla niego była to powtórka. Z czasów po 1918 r., z sejmików przewodzonych przez jego praszczurów. Tracił poczucie humoru. Wielu śmieszyły błazeństwa posła Gabriela Janowskiego wyciąganego siłą z Izby przez straż marszałkowską. On widział w tym tylko tragizm. Tracił wiarę w ludzi. Podczas tak zwanej sprawy Oleksego wielu dostrzegało w niej tylko pasjonującą rozgrywkę: - Wykończą go czy nie. Tygodnik "Wprost" bawił się w malowanie kłębowiska węży na okładce, podpisanego "zdrada". Małachowskiego przerażała podłość manipulacji
No właśnie, tutaj kończył się jego wielki realizm.<br>Pamiętam, z jakim bólem patrzył na Sejm nowej Rzeczypospolitej rozdarty w parszywieńkich kłótniach, personalnych utarczkach, trwoniący nihilistycznie obywatelskie zaufanie. Dla niego była to powtórka. Z czasów po 1918 r., z sejmików przewodzonych przez jego praszczurów. Tracił poczucie humoru. Wielu śmieszyły błazeństwa posła Gabriela Janowskiego wyciąganego siłą z Izby przez straż marszałkowską. On widział w tym tylko tragizm. Tracił wiarę w ludzi. Podczas tak zwanej sprawy Oleksego wielu dostrzegało w niej tylko pasjonującą rozgrywkę: - Wykończą go czy nie. Tygodnik "Wprost" bawił się w malowanie kłębowiska węży na okładce, podpisanego "zdrada". Małachowskiego przerażała podłość manipulacji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego