śliski groszek ze strączków. Te błyszczące, wesołe kulki, przyjemne w dotknięciu, ogromnie pocieszały Gabrielę w jej strapieniach. <br>Ostatecznie wczorajszy dzień nie był tak zły, jak się zapowiadał. <br>Wprawdzie musiała pójść na ranną mszę, a nie na sumę, bo Wiktoryna zapowiedziała, że trzeba będzie dopilnować obiadu w czasie jej nieobecności, ale Gabriela wolała nawet te ciche msze, podczas których tak świeżo i spokojnie było w prawie pustym kościele. Wczoraj co prawda miała nadzieję spotkać po sumie Huberta i jego matkę, ale cóż zrobić, trudno! <br>Po obiedzie była znów chwila przykra - Marylka powiedziała: <br>- Znowu jestem zaproszona do Białego Domu. Może pójdziesz ze mną