Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
ludzi.
- Proszę?... - jęknęła Gabrysia. - Ależ... to jakieś nieporozumienie. Myśmy były w kościele na dziewiątą...
- Ja byłem na wpół do pierwszej - rzekł woźny - i po mszy zobaczyłem, jak te dwie panny zaczepiają ludzi, wychodzących z kościoła. Wszystkim mówiły, że są z radia "S", i pytały, co to jest cudzołóstwo.
- Och - powiedziała Gabrysia bardzo słabo.
- I kto jest za, a kto przeciw. Nagrywały odpowiedzi na magnetofon - dorzucił cierpko pan Jankowiak, wyciągając z kieszeni corpus delicti. - Myślę, że powinna pani tego posłuchać. Ale nie to jest najgorsze.
- Nie? - jęknęła Gabrysia.
- Nie to. One mi uciekły przez dwie jezdnie koło kościoła, i to na czerwonym
ludzi.<br>- Proszę?... - jęknęła Gabrysia. - Ależ... to jakieś nieporozumienie. Myśmy były w kościele na dziewiątą...<br>- Ja byłem na wpół do pierwszej - rzekł woźny - i po mszy zobaczyłem, jak te dwie panny zaczepiają ludzi, wychodzących z kościoła. Wszystkim mówiły, że są z radia "S", i pytały, co to jest cudzołóstwo.<br>- Och - powiedziała Gabrysia bardzo słabo.<br>- I kto jest za, a kto przeciw. Nagrywały odpowiedzi na magnetofon - dorzucił cierpko pan Jankowiak, wyciągając z kieszeni &lt;foreign lang="lat"&gt;corpus delicti&lt;/&gt;. - Myślę, że powinna pani tego posłuchać. Ale nie to jest najgorsze.<br>- Nie? - jęknęła Gabrysia.<br>- Nie to. One mi uciekły przez dwie jezdnie koło kościoła, i to na czerwonym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego