Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
fuzle wyszły - dodał Jassmont.
- Taka jego okupacyjna uroda, bimber to nasza broń najlepsza. Ty wiesz, jaki dobry bimber Ruskie pędzą?
- Daj spokój z bimbrem i Ruskimi, pije się to świństwo, bo co innego człowiek może teraz robić.
- A tu się z tobą nie zgadzam, zawsze można coś dłubać na boczku. Gadu, gadu, a kieliszki puste, nalej, Janie, masz lekką rękę.
Ponownie wypili po całym. Konstanty zjadł ogórka. Wymacał w słoiku, jak w rozlewisku, drugi, mały, obejrzał go podejrzliwie i całego włożył do ust.
- Udławisz się - ostrzegł Jassmont.
- E tam, usiądźmy. - Konstanty odwrócił wiaderko dnem do góry, usiadł.
Jassmont oparł się o framugę
fuzle wyszły - dodał Jassmont.<br>- Taka jego okupacyjna uroda, bimber to nasza broń najlepsza. Ty wiesz, jaki dobry bimber Ruskie pędzą?<br>- Daj spokój z bimbrem i Ruskimi, pije się to świństwo, bo co innego człowiek może teraz robić.<br>- A tu się z tobą nie zgadzam, zawsze można coś dłubać na boczku. Gadu, gadu, a kieliszki puste, nalej, Janie, masz lekką rękę.<br>Ponownie wypili po całym. Konstanty zjadł ogórka. Wymacał w słoiku, jak w rozlewisku, drugi, mały, obejrzał go podejrzliwie i całego włożył do ust. <br>- Udławisz się - ostrzegł Jassmont.<br>- E tam, usiądźmy. - Konstanty odwrócił wiaderko dnem do góry, usiadł.<br>Jassmont oparł się o framugę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego