Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
chodzi mu o czas dzielący nas od ostatniego sprzed lat spotkania, nieskładnie, bo już przełażąc przez ściankę uruchomianej i drżącej nierówno szkatułki: Nie do przeliczenia, Galileuszu. Podobne do epok, a było ich kilka i każda z każdą jak ogień z wodą, ja między nimi bezbronny. Jeśli wytrzymałem, to dzięki tobie, Galileuszu.
Reakcja na te moje wyznania była niema, podbudowana skromnością, i czasu na to nie było. Włączone motory, podnosząc ogłuszające łomotanie, wzniecały wiatr o sile trąby powietrznej. Zdążył jeszcze musnąć mnie dłonią; co miało znaczyć: porozmawiamy potem, teraz - widzisz - i zapraszam na małą przejażdżkę, odnawiając nasze dawne zabawy.
Później, za każdym
chodzi mu o czas dzielący nas od ostatniego sprzed lat spotkania, nieskładnie, bo już przełażąc przez ściankę uruchomianej i drżącej nierówno szkatułki: Nie do przeliczenia, Galileuszu. Podobne do epok, &lt;page nr=9&gt; a było ich kilka i każda z każdą jak ogień z wodą, ja między nimi bezbronny. Jeśli wytrzymałem, to dzięki tobie, Galileuszu.<br>Reakcja na te moje wyznania była niema, podbudowana skromnością, i czasu na to nie było. Włączone motory, podnosząc ogłuszające łomotanie, wzniecały wiatr o sile trąby powietrznej. Zdążył jeszcze musnąć mnie dłonią; co miało znaczyć: porozmawiamy potem, teraz - widzisz - i zapraszam na małą przejażdżkę, odnawiając nasze dawne zabawy.<br>Później, za każdym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego