Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
wodą święconą, bo taka poświęcona kula zawsze trafia. Codziennie idę do kościoła po nową wodę dla moich kul. Matka Najświętsza i Chrystus Pan kierują ich lotem w piersi wrogów.
- On buja - szeptał dozorca - bo tych kul i tak nigdy nie wystrzeli. Wytapia je i trzyma w mieszkaniu na złą godzinę.
Garbus nagle zarechotał i Iw dostrzegła z przerażeniem niemal białe, bezzębne, śliniące się dziąsła. Zadrżała z obrzydzenia.
- A panienka wygląda na Żydóweczkę... - rechotał - ale ja do wszystkich Żydów bym nie strzelał, tylko do niektórych. Nie ma się czego bać... Jak panienka potrzebuje ołowianych żołnierzy, to mogę odlać. Jestem fachowcem pierwszej klasy
wodą święconą, bo taka poświęcona kula zawsze trafia. Codziennie idę do kościoła po nową wodę dla moich kul. Matka Najświętsza i Chrystus Pan kierują ich lotem w piersi wrogów.<br> - On buja - szeptał dozorca - bo tych kul i tak nigdy nie wystrzeli. Wytapia je i trzyma w mieszkaniu na złą godzinę.<br> Garbus nagle zarechotał i Iw dostrzegła z przerażeniem niemal białe, bezzębne, śliniące się dziąsła. Zadrżała z obrzydzenia.<br> - A panienka wygląda na Żydóweczkę... - rechotał - ale ja do wszystkich Żydów bym nie strzelał, tylko do niektórych. Nie ma się czego bać... Jak panienka potrzebuje ołowianych żołnierzy, to mogę odlać. Jestem fachowcem pierwszej klasy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego