odjeżdżałby z poczuciem, że nie wypełnił tego, co uważa za zadanie dobrego kupca. Tomasz zdziwił się, że wrzaski ustawały nagle: Chaim już miał w ustach coś w rodzaju uśmieszku, siedzieli z dziadkiem rozmawiając ,przyjaźnie. Życzliwość dla ludzi nie oznaczała wcale, że Surkont skłonny był ustępować ze swego. Dawne urazy wioską Ginie i dworem wygasły o powodu do kłótni. Co innego wioska Pogiry, z drugiej strony pod lasem. Toczyła ona nieustanne spory o prawo do pastwisk i przychodziło <br> to jej niełatwo. Schodzili się, roztrząsali, sprawę, gniew w nich wzbierał, wyznaczali delegację starszyzny. Kiedy jednak starszyzna zasiadła z Surkontem przy stole, na którym