rozbełtywał jajka, krajał swoje rybska, a jednocześnie popijał chivas z kryształowej szklanki, w której cienko grzechotała kostka lodu.<br>-A potem? <br>A potem szarpnęłam zapadką u zamka i otworzyłam szklane drzwi. Poczułam wiatr i słońce, ale bardziej wiatr, bo z miejsca dostałam gęsiej skórki. Przestąpiłam dwa kroki po szarych deskach deku. Gładkie deski, i zaraz obok nich szarozielone ostrza traw z wydmy. Z drzwi za moimi plecami buchał jajecznicowy, a potem rybny dym, od którego mnie mdliło, więc - ciągle w samych majtkach od bikini, i nie szkodzi, w Kismet nie takie rzeczy się widzi - ruszyłam jeszcze dalej, do schodków, które zaczynały się