Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
dostrzegł wbite w siebie chmurne spojrzenie Kargula. Odpowiedział
mu hardym wzrokiem, bo przecież i sam Pan Bóg przyznałby mu prawo
przegnania cudzego bydełka ze szkody.
Owszem, może Pan Bóg by i tak postąpił, ale napewno nie Kargul.
Kargul dopiero w południe z trudem podniósł się po wczorajszej
degustacji Pawlakowej "żmijówki". Gnębiła go uporczywa czkawka, że aż
jemu samemu zaczęło się wydawać, że może wczoraj połknął jakąś żabę,
która koniecznie chce teraz przez jego gardło wyskoczyć z powrotem na
świat. W gębie miał sucho, jakby żuł trociny, a czerwone jak u królika
oczy nie świadczyły bynajmniej, że to, co służy ludzkiemu pojednaniu
dostrzegł wbite w siebie chmurne spojrzenie Kargula. Odpowiedział<br>mu hardym wzrokiem, bo przecież i sam Pan Bóg przyznałby mu prawo<br>przegnania cudzego bydełka ze szkody.<br> Owszem, może Pan Bóg by i tak postąpił, ale napewno nie Kargul.<br> Kargul dopiero w południe z trudem podniósł się po wczorajszej<br>degustacji Pawlakowej "żmijówki". Gnębiła go uporczywa czkawka, że aż<br>jemu samemu zaczęło się wydawać, że może wczoraj połknął jakąś żabę,<br>która koniecznie chce teraz przez jego gardło wyskoczyć z powrotem na<br>świat. W gębie miał sucho, jakby żuł trociny, a czerwone jak u królika<br>oczy nie świadczyły bynajmniej, że to, co służy ludzkiemu pojednaniu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego