Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
tej strony. Traktowałem go jak, owszem, dobrą i pożyteczną i czasem opłacalną, ale... rozrywkę.
"Stworzyciel jeszcze się nigdzie nie wyniósł, ale może to zrobić w każdej chwili. Ich kasta to wędrowne ptaki. Chodź, pokażę ci na mapie, jak dojść do Grobli. Wyruszysz rano."
Trafiłem do tej wsi z dziecinną łatwością. Gościniec prowadził, jakby zrobiono go z myślą o mnie. Grobla rozłożyła się po obu stronach rzeki, na wzgórzach schodzących ku wodzie niby wielkie schody. Domy najbliższe rzece stały na palach, zabezpieczone przed jesiennymi i wiosennymi wylewami. To była duża, kwitnąca osada, z mnóstwem manufaktur i małą świątynią, poświęconą bogom urodzaju. Nic
tej strony. Traktowałem go jak, owszem, dobrą i pożyteczną i czasem opłacalną, ale... rozrywkę.<br>"Stworzyciel jeszcze się nigdzie nie wyniósł, ale może to zrobić w każdej chwili. Ich kasta to wędrowne ptaki. Chodź, pokażę ci na mapie, jak dojść do Grobli. Wyruszysz rano."<br>Trafiłem do tej wsi z dziecinną łatwością. Gościniec prowadził, jakby zrobiono go z myślą o mnie. Grobla rozłożyła się po obu stronach rzeki, na wzgórzach schodzących ku wodzie niby wielkie schody. Domy najbliższe rzece stały na palach, zabezpieczone przed jesiennymi i wiosennymi wylewami. To była duża, kwitnąca osada, z mnóstwem manufaktur i małą świątynią, poświęconą bogom urodzaju. Nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego