Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
serce, w niedzielę, w lecie, w najgorętszej porze żniw. Najbliższy telefon jest u sołtysa, telefon jedyny, wówczas był zepsuty. Najbliższy ośrodek zdrowia w lokalnym "city", może lekarz był, może nie było go w domu, nie było czasu sprawdzić czy lekarz pomógłby. Najbliższe pogotowie, szpital kilkadziesiąt kilometrów dalej. Nikt nie zdążył. Gospodarz umarł po gospodarsku, po mszy, przy odpoczynku.
Prawdą jest, że nie oszczędzał i prawie wszystko w gospodarstwie jest jego zasługą. Ten dom, ekspozycja lat dobrobytu: konie (trzy), krowy (trzy), traktor z przyczepą, młockarnia. Do tego dziesiątki drobiazgów, o których nikt nie mówi z dumą, których nikt nie wylicza, ale bez
serce, w niedzielę, w lecie, w najgorętszej porze żniw. Najbliższy telefon jest u sołtysa, telefon jedyny, wówczas był zepsuty. Najbliższy ośrodek zdrowia w lokalnym &lt;q&gt;"city"&lt;/&gt;, może lekarz był, może nie było go w domu, nie było czasu sprawdzić czy lekarz pomógłby. Najbliższe pogotowie, szpital kilkadziesiąt kilometrów dalej. Nikt nie zdążył. Gospodarz umarł po gospodarsku, po mszy, przy odpoczynku. <br>Prawdą jest, że nie oszczędzał i prawie wszystko w gospodarstwie jest jego zasługą. Ten dom, ekspozycja lat dobrobytu: konie (trzy), krowy (trzy), traktor z przyczepą, młockarnia. Do tego dziesiątki drobiazgów, o których nikt nie mówi z dumą, których nikt nie wylicza, ale bez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego