i w prawo, szurnął nogą, jakby odrzucał padalca. Blok frunął w górę pierwszą cienką kartką okładki, zwinęła się w rulonik przezroczysta kalka. <br>Znieruchomiał z rękami pełnymi brązowo-rudej kraty i drobiazgów. <br>Z pierwszej sztywnej wkładki rysunkowej patrzył na niego roześmiany Siwy.<br>10<br>Ołówek najbardziej zwykły ze wszystkich szkolnych ołówków. Zielony. Grafit miękki w sam raz, z tych, co we właściwej ręce rozłożą czerń na "siedemnaście natężeń". (Nie taki zwykły jednak.) Ktoś oddał nim i niezależną bujność czupryny Siwego, jego lekkie - nawet w uśmiechu - zmarszczenie brwi, czujne spojrzenie (lewe oko nieco zezujące, znak szczególny, niejeden) i zdecydowaną linię nosa, ostrą, ale nie