Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Spali pokotem, tak jak śpią ludzie na dworcach w dobie ewakuacji.
Wyszli, skoro dozorca odemknął furtkę i cofnął się do mieszkania, człapiąc pantoflami pod narzuconym na grzbiet kożuchem.
W oczach mieli piasek nie dospanej nocy. Była to bogata noc.
Siedzieli w krzakach na cmentarzu prawosławnym, w dołku wymoszczonym zeszłorocznymi liśćmi. Grali bez przekonania w sześćdziesiąt sześć, aby usprawiedliwić swoją obecność w tym miejscu. Gałęzie spęczniały wyraźnie, zapowiadając rozwijanie się pączków.
Przyszedł "Pietrek", wypowiedział hasło, a także (co było również umówione) w kieszeni jego płaszcza tkwił "Nowy Kurier Warszawski".
Przysiadł się i zagadał wesoło.
- Aha, to ty jesteś "Bartek". Dobrze. A więc
Spali pokotem, tak jak śpią ludzie na dworcach w dobie ewakuacji.<br>Wyszli, skoro dozorca odemknął furtkę i cofnął się do mieszkania, człapiąc pantoflami pod narzuconym na grzbiet kożuchem.<br>W oczach mieli piasek nie dospanej nocy. Była to bogata noc.<br> Siedzieli w krzakach na cmentarzu prawosławnym, w dołku wymoszczonym zeszłorocznymi liśćmi. Grali bez przekonania w sześćdziesiąt sześć, aby usprawiedliwić swoją obecność w tym miejscu. Gałęzie spęczniały wyraźnie, zapowiadając rozwijanie się pączków.<br>Przyszedł "Pietrek", wypowiedział hasło, a także (co było również umówione) w kieszeni jego płaszcza tkwił "Nowy Kurier Warszawski".<br>Przysiadł się i zagadał wesoło.<br>- Aha, to ty jesteś "Bartek". Dobrze. A więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego