namalowany przez trzech mistrzów. Każdy wniósł do niego to, co potrafił najlepiej: Willaerts namalował widok morza, Heemskerk - ludzkie postaci, zaś Ormea - śnięte ryby.<br>Czy to za sprawą rynkowej konkurencji, niezależności od kościelnych wpływów, czy też gustów kupujących, malarze holenderscy odkryli uroki otaczającego świata. To przecież w XVII-wiecznym Amsterdamie, Lejdzie, Haarlemie po raz pierwszy w historii sztuki prawdziwie doceniono martwą naturę. Wyniesiono na obrazy przedmioty wydawałoby się tak banalne jak nadpsute owoce, śnięte ryby czy zwykłe garnki. "Holenderska martwa natura jest ładem, który się właśnie rozprzęga, jest czymś, co wydano na pastwę trwania" - pisał wiele lat później zachwycony Paul Claudel.</><br><br><div type="art"><br><tit>Grotem