Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
jakieś wielkie ptaszysko i głośno trzepocząc skrzydłami pofrunęło w las. Kilka zerwanych przez nie jesiennych liści, szeleszcząc w czasie lotu, spadło w dół, tuż pod stopy Grzeli.
- O Boże! Toć my są złodzieje! - szepnął poczciwy żołnierz. - Jeszcze nas ktoś nakryje! - rzekł, z lękiem rozglądając się dookoła.
- Pojebało cię? - zganił go Haczyk. - Jacy złodzieje? Tę beczkę jutro miał podpieprzyć chorąży z PKT. Lepiej, jak my ją opchniemy. Bo komu bardziej się należy jakaś rozrywka za to gnicie w syfie, nam czy trepom?
- Śmiało, że nam! - odezwał się Janczur. - Trepy to mogą się bawić codziennie! - pochylił się nad beczkami zapytał: - To ta pierwsza
jakieś wielkie ptaszysko i głośno trzepocząc skrzydłami pofrunęło w las. Kilka zerwanych przez nie jesiennych liści, szeleszcząc w czasie lotu, spadło w dół, tuż pod stopy Grzeli. <br>- O Boże! Toć my są złodzieje! - szepnął poczciwy żołnierz. - Jeszcze nas ktoś nakryje! - rzekł, z lękiem rozglądając się dookoła. <br>- Pojebało cię? - zganił go Haczyk. - Jacy złodzieje? Tę beczkę jutro miał podpieprzyć chorąży z PKT. Lepiej, jak my ją opchniemy. Bo komu bardziej się należy jakaś rozrywka za to gnicie w syfie, nam czy trepom? <br>- Śmiało, że nam! - odezwał się Janczur. - Trepy to mogą się bawić codziennie! - pochylił się nad beczkami zapytał: - To ta pierwsza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego