namiocie rozgląda się za ciepłą kąpielą, whisky i telewizorem. Szerpowie taszczą do góry setki butli tlenowych, kilometry lin, tony jedzenia, puszki z wymyślnymi frykasami, radiotelefony, kuchnie oraz prowizoryczne sauny dla najbardziej wybrednych, którzy i tak kręcą później nosami, trafiając do wychodka ze słomianej maty wyposażonego jedynie w deskę z dziurką.<br><br><tit1>Handlowcy</tit1><br>Kiedyś droga w góry była długa: klub wysokogórski, skałki, Sudety, Tatry, Alpy, Kaukaz, prace na wysokościach, żebranie w państwowych firmach o pancerne puszki z sardynkami, o czekoladę, krakersy i buty, które wyglądały, jakby ktoś produkował je za karę. Wreszcie z błogosławieństwem Polskiego Związku Alpinizmu można było delikwenta wysłać do Nepalu