Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
pożegnania. Byłeś moim wyrzutem sumienia. Wówczas wyrzuciłam cię z sierocińca, ale na ten trzeci fatalny dzień miałam ci przebaczyć. Nie zdążyłam. Przyjechało gestapo.
- Miałem nadzieję, że jak pojedziemy ciężarówką, to wszystko przyschnie. Zależało mi, żeby nie dowiedziała się mama.
- Czy wiesz, dokąd pojechała ta ciężarówka? Prosto do gazu.
- A pani Helena Mochnacka?
- Pojechała razem z tymi żydowskimi dziećmi. Nie chciała ich opuścić. Była ich nauczycielką w KBK. Całą winę ich pobytu w sierocińcu wzięła na siebie. Uratowała tym życie moje i jeszcze wielu sióstr.
- A co z księdzem prałatem staruszkiem?
- Sam dobrowolnie pojechał na gestapo do "Palace". Chciał ratować panią Mochnacką
pożegnania. Byłeś moim wyrzutem sumienia. Wówczas wyrzuciłam cię z sierocińca, ale na ten trzeci fatalny dzień miałam ci przebaczyć. Nie zdążyłam. Przyjechało gestapo.<br>- Miałem nadzieję, że jak pojedziemy ciężarówką, to wszystko przyschnie. Zależało mi, żeby nie dowiedziała się mama.<br>- Czy wiesz, dokąd pojechała ta ciężarówka? Prosto do gazu.<br>- A pani Helena Mochnacka?<br>- Pojechała razem z tymi żydowskimi dziećmi. Nie chciała ich opuścić. Była ich nauczycielką w KBK. Całą winę ich pobytu w sierocińcu wzięła na siebie. Uratowała tym życie moje i jeszcze wielu sióstr.<br>- A co z księdzem prałatem staruszkiem?<br>- Sam dobrowolnie pojechał na gestapo do "Palace". Chciał ratować panią Mochnacką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego