Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
gościa hotelowego, jak się miałem okazję przekonać. W trepkach geda na nogach idziemy całą grupą do naszych apartamentów. Niespodziewanie znalazłszy się na otwartym ganku, czuję powiew lodowatego wichru i zostaję obsypany płatkami śniegu. Dostosowując się do towarzystwa idę wolno krok za krokiem. Ciągnie, zwłaszcza po gołych nogach, jak jasna cholera! Hen, w dalekiej Polsce, wierzymy, że takie wybryki muszą kończyć się zapaleniem płuc, paraliżem czy czymś jeszcze gorszym. Tu nikt nie zwraca na to uwagi.
Zachęceni przez Suzuki idziemy oglądać jakieś rzadkie drzewo w parku. Niech go pioruny! Jest dziesiąta wieczór, śnieg leży na ziemi. Gdybym miał jeszcze tak imponującą czuprynę
gościa hotelowego, jak się miałem okazję przekonać. W trepkach geda na nogach idziemy całą grupą do naszych apartamentów. Niespodziewanie znalazłszy się na otwartym ganku, czuję powiew lodowatego wichru i zostaję obsypany płatkami śniegu. Dostosowując się do towarzystwa idę wolno krok za krokiem. Ciągnie, zwłaszcza po gołych nogach, jak jasna cholera! Hen, w dalekiej Polsce, wierzymy, że takie wybryki muszą kończyć się zapaleniem płuc, paraliżem czy czymś jeszcze gorszym. Tu nikt nie zwraca na to uwagi.<br> Zachęceni przez Suzuki idziemy oglądać jakieś rzadkie drzewo w parku. Niech go pioruny! Jest dziesiąta wieczór, śnieg leży na ziemi. Gdybym miał jeszcze tak imponującą czuprynę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego