się pomagać mi na planie. Fotografował mnie tak, żebym wypadła korzystnie, w dyskusjach z Wajdą bronił moich racji. Narodziło się między nami coś bardzo dla mnie miłego, ale jeszcze nie stało się to, co ważne. Wspaniale było wiedzieć, że mam kogoś, na kim mogę się oprzeć, kto pomoże, kiedy poproszę. Honorata zaczęła mówić: "wiesz co, taki tu przychodzi czarniawy, okno nam się zepsuło, to może on coś by na to poradził". Któregoś dnia przyniósł worek nieosiągalnego wtedy papieru toaletowego, co na Honoracie zrobiło wstrząsające wrażenie. Tak się to powoli jakoś układało, aż do dnia katastrofy.<br>W "Dyrygencie" jeszcze raz zagraliśmy z