tą, to inną drogą". <br><br>I aby dodać sobie odwagi, a może i z uciechy, że z tej wyżyny ujrzał całą dolinę, wartkim przeciętą potokiem, a poza nią wszerz i wzdłuż wszystkie niemal szczyty, jakie są w Tatrach, huknął na góry, na lasy, huknął raz i drugi. Odezwało mu się echo. Huknął po raz trzeci i skamieniał. Zdało mu się, że słyszy organy, które jakby grały wewnątrz turni. Bywał nieraz w kościele w niedalekim Chochołowie albo i w Czarnym Dunajcu - w Zakopanem świątynia Boża wówczas jeszcze nie istniała - ale równie potężnej muzyki nigdy jeszcze nie zasłyszał. Mury rozwaliłyby się od takiego głosu