Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
z Zakopanego i tę rudą zdzirę. I nawet nie chciało mu się zaprzeczać! A ja byłam taka młoda i głupia, wzięłam to do siebie, myślałam, że tak to już jest. Jak ja sobą pogardzałam...! Nie masz pojęcia, jak to mnie dręczy, do dzisiaj wściekam się i czerwienię na samo wspomnienie. - I tak dalej, i tak dalej, czerń sączyła się w mój umysł na falach jej głosu.
Nie było sensu, żeby się rujnowała na detektywów - sam podałem jej adres. Prosiłem o noc, i przyjechała nocą. Czekałem pod werandą. Zaparkowała kilkanaście metrów dalej, żwir chrzęścił pod oponami wolno toczącego się luuca, głośniejsze były świerszcze. Ona
z Zakopanego i tę rudą zdzirę. I nawet nie chciało mu się zaprzeczać! A ja byłam taka młoda i głupia, wzięłam to do siebie, myślałam, że tak to już jest. Jak ja sobą pogardzałam...! Nie masz pojęcia, jak to mnie dręczy, do dzisiaj wściekam się i czerwienię na samo wspomnienie. - I tak dalej, i tak dalej, czerń sączyła się w mój umysł na falach jej głosu.<br>Nie było sensu, żeby się rujnowała na detektywów - sam podałem jej adres. Prosiłem o noc, i przyjechała nocą. Czekałem pod werandą. Zaparkowała kilkanaście metrów dalej, żwir chrzęścił pod oponami wolno toczącego się luuca, głośniejsze były świerszcze. Ona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego