Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
kiedy przekonał się, że ten długi świdrujący
dźwięk to po prostu budzik, siedział dalej spokojnie,
zupełnie inaczej niż gołębie i wróble krążące
bez potrzeby między domami.

Zaczął się już najwcześniejszy letni ranek.
Stróżka polewała podwórko z węża, na
niebie białe smugi chmur i błyszczące jak monstrancja
słońce, choć bez liter IHS, zwiastowały znów dzień
bez deszczu, więc trawa, gdyby jej nie polewać, byłaby
sucha jak pieprz i kruszyłaby się pod nogami.

Kiedy podlana trawa nabrała soczystego
odcienia, Stróżka odwróciła się i zaczęła
spłukiwać podwórko. Strumień dosięgnął także
Oka Opatrzności. Linie narysowane
ceglastą kreską stały się wyraźniejsze na
mokrym kamieniu, widać ożywił
kiedy przekonał się, że ten długi świdrujący <br>dźwięk to po prostu budzik, siedział dalej spokojnie, <br>zupełnie inaczej niż gołębie i wróble krążące <br>bez potrzeby między domami.<br><br>Zaczął się już najwcześniejszy letni ranek. <br>Stróżka polewała podwórko z węża, na <br>niebie białe smugi chmur i błyszczące jak monstrancja <br>słońce, choć bez liter IHS, zwiastowały znów dzień <br>bez deszczu, więc trawa, gdyby jej nie polewać, byłaby <br>sucha jak pieprz i kruszyłaby się pod nogami.<br><br>Kiedy podlana trawa nabrała soczystego <br>odcienia, Stróżka odwróciła się i zaczęła <br>spłukiwać podwórko. Strumień dosięgnął także <br>Oka Opatrzności. Linie narysowane <br>ceglastą kreską stały się wyraźniejsze na <br>mokrym kamieniu, widać ożywił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego