kiedy przekonał się, że ten długi świdrujący <br>dźwięk to po prostu budzik, siedział dalej spokojnie, <br>zupełnie inaczej niż gołębie i wróble krążące <br>bez potrzeby między domami.<br><br>Zaczął się już najwcześniejszy letni ranek. <br>Stróżka polewała podwórko z węża, na <br>niebie białe smugi chmur i błyszczące jak monstrancja <br>słońce, choć bez liter IHS, zwiastowały znów dzień <br>bez deszczu, więc trawa, gdyby jej nie polewać, byłaby <br>sucha jak pieprz i kruszyłaby się pod nogami.<br><br>Kiedy podlana trawa nabrała soczystego <br>odcienia, Stróżka odwróciła się i zaczęła <br>spłukiwać podwórko. Strumień dosięgnął także <br>Oka Opatrzności. Linie narysowane <br>ceglastą kreską stały się wyraźniejsze na <br>mokrym kamieniu, widać ożywił