kartonów z egzotycznie ubranymi pięknościami, nachylą się chciwie, będą je sobie wyrywać... Może o nim wspomną ze szczenięcym wulgarnym słowem podziwu, które będzie w ich pojęciu oznaczać męskie porozumienie. Ojciec, ten umiał dziewczyny przygarnąć! Będą rozważać na chłodno urodę Grace... Patrzeć w oczy Hinduski o rozszerzonych źrenicach, na pełne wargi. Ileż z tego, co przeżył, jest do przekazania? Jak wzburzone oddechy i szelest paznokci drapiących dywan, aromat włosów, w których twarz zanurzał, utrwalić słowami? Jak zatrzymać tamto wzruszenie, które jeszcze teraz wzmaga uderzenie serca? Pisywał wiersze. Wydał dwa tomiki, chwalone w miarę, trudno zrozumiałe. Może więc owa cudza noc weselna jeszcze