Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Kotowicz przysiadł się tymczasem do Krajewskiego. - Więc jak? - spytał mecenas. - Ma pan?
Kotowicz rozłożył szeroko ręce.
- Jestem zrozpaczony. Punktualnie o pół do dziesiątej pieniądze miały być. Pan mnie zna, panie mecenasie, nigdy jeszcze nie zawiodłem. Jeżeli wyznaczam termin, to choćby się ziemia miała zapaść...
- Nie zapadła się, o ile wiem. Impresario znowu rozłożył ręce:
- Siła wyższa! Jutro przed samym południem sam panu przyniosę gotówkę. Może pan na mnie liczyć.
Obok, kierując się w stronę swojego stolika, przeszła w towarzystwie Chełmickiego uśmiechnięta Staniewiczowa. Kotowicz poderwał się z krzesła i złożył jej głęboki ukłon.
- Widział pan, jakiego ładnego chłopca wytrzasnęła nasza pani majorowa
Kotowicz przysiadł się tymczasem do Krajewskiego. - Więc jak? - spytał mecenas. - Ma pan?<br>Kotowicz rozłożył szeroko ręce.<br>- Jestem zrozpaczony. Punktualnie o pół do dziesiątej pieniądze miały być. Pan mnie zna, panie mecenasie, nigdy jeszcze nie zawiodłem. Jeżeli wyznaczam termin, to choćby się ziemia miała zapaść...<br>- Nie zapadła się, o ile wiem. Impresario znowu rozłożył ręce:<br>- Siła wyższa! Jutro przed samym południem sam panu przyniosę gotówkę. Może pan na mnie liczyć.<br>Obok, kierując się w stronę swojego stolika, przeszła w towarzystwie Chełmickiego uśmiechnięta Staniewiczowa. Kotowicz poderwał się z krzesła i złożył jej głęboki ukłon.<br>- Widział pan, jakiego ładnego chłopca wytrzasnęła nasza pani majorowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego