zresztą najzupełniej obojętna i nie wiem, po co tyle o tym piszę.<br>Znacznie ważniejsze jest to, że muzyka przyniosła mi pewne komplikacje, jeżeli chodzi o Suzanne. Jak nietrudno przewidzieć, Suzanne była bardzo łapczywa i na tę okazję do egzaltacji. Otworzyła raz drzwi do kaplicy, zobaczyła mnie, zawahała się i cofnęła. Innym razem znów ja otworzyłem drzwi, zobaczyłem Suzanne, zawahałem się i cofnąłem. Tak więc wytworzyła się cicha konkurencja między Suzanne a mną o muzykę. Kto przyjdzie pierwszy, ten wygrał. Raz o zmroku siedziałem w kącie, Suzanne weszła i nie zauważyła mnie, dzięki czemu mogłem ją zaobserwować. Trudno mi dokładnie wyznaczyć miejsce, jakie