się z kobietą. Muszę być fest pijany, zawsze, kiedy tęgo popiję, nachodzą mnie orgiastyczne wizje, dusi mnie Bosch - ocenił swój stan Jassmont.<br>- Zdaję sobie sprawę, że potrzebuje pan czasu na podjęcie decyzji, ale ma go pan mało - zastrzegł ksiądz.<br>Jassmont skinął głową. - Dobrze, przemyślę, porozmawiam z żoną.<br>Pchnął drzwi, zajęczały. Instynktownie postawił kołnierz kurtki, nieroztropnie siedzieć tyle czasu w gorącym i nie zdjąć wierzchniego okrycia. W korytarzu brązowym i szarym szuranie i postękiwanie, pod drzwiami kuchni złocił się promień naftowego światła. Z komory wyszła gospodyni, źle spojrzała na Jassmonta; obchodziła izby i stawiała na noc pułapki na myszy. <br>Na niebie granatowym