Przychodzę nazajutrz - nie ma.<br> Przychodzę po trzech dniach - nie ma.<br> Przychodzę po tygodniu - ta sama dylema:<br> Nie ma.<br>Ze słów sekretarki wynika,<br> Że pojechał na dzień do Rybnika.<br><br>Po miesiącu powrócił, ale nie miał czasu,<br>W poniedziałek wyszedł do Dyrekcji Lasów,<br> We wtorek miał posiedzenie,<br> W środę był zajęty szalenie:<br> Inwentaryzacja,<br> Rejestracja,<br> Lustracja...<br><br>Racja! Trudno. Kazał mi przyjść w sobotę.<br> Odłożyłem całą robotę,<br> Ogoliłem się należycie,<br> Zameldowałem się u sekretarki o świcie,<br>Tego dnia przyjąć mnie nie mógł,<br> W środę, niestety, zaniemógł -<br>Rozchorował się najfatalniej,<br> A ja wiądłem jak kwiat, w poczekalni.<br><br>Po tygodniu spotkaliśmy się na pogrzebie:<br> Leżeliśmy obok siebie