Zapowiadał, że po powrocie do domu będzie jadł gotowane, zupy i mięso, dla odpoczynku od konserw z mielonką i fasolką. Pieniądze przesyłał przez kierowcę <orig>busa</> wożącego Polaków do pracy na Zachodzie. - Zarabiało się albo dużo, albo nic - opowiada Irek, brat Mariana. Kiedy Marian ustawił sobie robotę w Europie, czasem zabierał Irka. - Raz dniówka 500 franków, a potem długo, długo nic. Człowiek się modlił, żeby wyjść na zero.<br><br>Irek ma 33 lata, jest na bezrobociu, bez prawa do zasiłku. Z żoną i dwójką dzieci mieszka w małym domku z rodzicami. Żyją z renty ojca i 300 zł, które matka zarobi co miesiąc