Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
tym coś porywająco męskiego, jak w każdym szczerym
wyzwaniu.
Szczur we mnie pisnął i uciekł.

W świetle oczu Zeusa postanowiłem się bronić!
Nie wzorem desperata, który ciska wszystko na jedną kartę, lecz
wzorem Odysa, który ma coś więcej do uratowania niż własną skórę, coś
więcej niż własne istnienie.
Penelopę, Telemacha, Itakę, na koniec swoją udręczoną duszę.
Wszystko, czym był, jest i będzie.
Wszystko, z Homerem włącznie.
- Więc cóż usłyszymy od pana? - spytał Zeus nie spuszczając ze
mnie oka, a było to oko baczne, oczekujące na coś, co może zmienić, odmienić
wszelką postać rzeczy.
Wtenczas zwyczajem ludów Wschodu, które odpowiadają pytaniem na
tym coś porywająco męskiego, jak w każdym szczerym<br>wyzwaniu.<br> Szczur we mnie pisnął i uciekł.<br> &lt;page nr=190&gt;<br> W świetle oczu Zeusa postanowiłem się bronić!<br> Nie wzorem desperata, który ciska wszystko na jedną kartę, lecz<br>wzorem Odysa, który ma coś więcej do uratowania niż własną skórę, coś<br>więcej niż własne istnienie.<br> Penelopę, Telemacha, Itakę, na koniec swoją udręczoną duszę.<br> Wszystko, czym był, jest i będzie.<br> Wszystko, z Homerem włącznie.<br> - Więc cóż usłyszymy od pana? - spytał Zeus nie spuszczając ze<br>mnie oka, a było to oko baczne, oczekujące na coś, co może zmienić, odmienić <br>wszelką postać rzeczy.<br> Wtenczas zwyczajem ludów Wschodu, które odpowiadają pytaniem na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego