niepewnie Iw, bo wzruszenie odebrało jej głos i czuła, że za chwilę się rozpłacze.<br>- Jak to, czy jest pani przyjęta? - dyrektor wzruszył ramionami z pozorną iry- tacją. - Przecież pani słyszała. Jest pani pierwszym numerem programu. A o pensji porozmawiamy później. Na początek, powiedzmy, dwieście złotych tygodniowo.<br>- To osiemset miesięcznie! - krzyknęła Iw, która rano pożyczyła od Julii trzy złote na tramwaj.<br>- W przyszłości może podniesiemy pani gażę - powiedział dyrektor.<br> Płakała, płakała z radości, po raz pierwszy w życiu. I nagle przypomniała sobie starszego, eleganckiego pana, który pewnego wiosennego dnia odwrócił się tuż przed drzwiami studium baletowego i spojrzał dziwnie przenikliwie, teraz już