Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
ptak dreptał, ciągnąc skrzydła, wysłonecznioną aleją? Otwiera oczy... Ależ nie, to wysoki, barczysty Żyd-tragarz, z brodą i pejsami, w pomiętym czarnym ubraniu, w skrzypiących butach na lekko przygiętych nogach, jakby dźwigał niewidzialny kufer.
Wiatr niesie od niego woń czosnku i trudny do wyrażenia zapach nędzy. Skąd tu ten tragarz? Iw widziała podobnych mężczyzn na dworcach i na rynku, przenoszących walizki, skrzynie, worki. Skąd się tu znalazł, w tak nie pasującym do jego sylwetki miejscu?
Patrzą na niego wszyscy, służące pilnujące berbeci w wózkach, pani z parą francuskich buldożków, oficer idący pod rękę ze swą narzeczoną, dwaj przypuszczalni prowincjusze... Ależ ten
ptak dreptał, ciągnąc skrzydła, wysłonecznioną aleją? Otwiera oczy... Ależ nie, to wysoki, barczysty Żyd-tragarz, z brodą i pejsami, w pomiętym czarnym ubraniu, w skrzypiących butach na lekko przygiętych nogach, jakby dźwigał niewidzialny kufer.<br>Wiatr niesie od niego woń czosnku i trudny do wyrażenia zapach nędzy. Skąd tu ten tragarz? Iw widziała podobnych mężczyzn na dworcach i na rynku, przenoszących walizki, skrzynie, worki. Skąd się tu znalazł, w tak nie pasującym do jego sylwetki miejscu?<br>Patrzą na niego wszyscy, służące pilnujące berbeci w wózkach, pani z parą francuskich buldożków, oficer idący pod rękę ze swą narzeczoną, dwaj przypuszczalni prowincjusze... Ależ ten
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego