cię listami, mógłby pomyśleć, że ukochana żona i syn potrzebują nie tylko miłych słów, ale również pieniędzy... Tymczasem on przysięga ci miłość, przyrzeka wierność, wciąż dziękuje za urodzenie wspaniałego syna, a nie myśli zupełnie o pieniążkach, których tak potrzebujemy.<br>- Jest żołnierzem, walczy za mnie i za naszego syna - zjeżyła się Iw. - I dobrze wie, że na razie nic nam nie grozi.<br>- Bombardowania grożą wszystkim - odparła Julia i nagle machnęła lekceważąco dłonią, wyrażając całą niechęć i pogardę, jakie żywiła dla zięcia. - Nie ma o kim mówić.<br>- Jak mama może! - Ten gest ostatecznie rozjuszył Iw. - To okrutne tak mówić o człowieku, który jest