Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
płacht budy. Początkowa wyraźna wrogość strażników zamienia się powoli w zdumienie: ty tak sam tu przyjechałeś, nikogo nie pytałeś o zgodę? No dobrze, poczekaj. Zaraz tu będzie towarzysz Gono, nasz komendant.

Dwadzieścia lat po wojnie wyzwoleńczej towarzysz Gono nie potrafi się rozstać ani z mundurowym strojem, ani z imponującym czerwonym Jaguarem, chyba rówieśnikiem niepodległego Zimbabwe. - Widzisz, czym jeżdżę - powie nazajutrz - a przecież nie znoszę Anglii... Na razie jednak żąda wszelkich możliwych dokumentów, sprawdza, czy przypadkiem nie działa schowany w kieszeni malutki magnetofon; najwyraźniej nie chce tu gości. Daje jednak nadzieję na jutro, bez gwarancji. Jutro zaczyna się od zapraszającego gestu strażników
płacht budy. Początkowa wyraźna wrogość strażników zamienia się powoli w zdumienie: ty tak sam tu przyjechałeś, nikogo nie pytałeś o zgodę? No dobrze, poczekaj. Zaraz tu będzie towarzysz Gono, nasz komendant.<br><br>Dwadzieścia lat po wojnie wyzwoleńczej towarzysz Gono nie potrafi się rozstać ani z mundurowym strojem, ani z imponującym czerwonym Jaguarem, chyba rówieśnikiem niepodległego Zimbabwe. - Widzisz, czym jeżdżę - powie nazajutrz - a przecież nie znoszę Anglii... Na razie jednak żąda wszelkich możliwych dokumentów, sprawdza, czy przypadkiem nie działa schowany w kieszeni malutki magnetofon; najwyraźniej nie chce tu gości. Daje jednak nadzieję na jutro, bez gwarancji. Jutro zaczyna się od zapraszającego gestu strażników
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego