Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
kolano. - No, chłopie, tu jest życie, a nie tu - palcem puknął się w czoło.
Jassmont się ożywił. - Coś ważnego mi się przypomniało.
Spojrzał na Różę: - Już poprosiłaś? Nie pamiętasz? Miałaś poprosić o termofor.
Konstanty skrzywił się, zmiął baranicę. - Termofor wam się marzy, z tym trudna sprawa, skąd teraz wziąć termofor? Jak byli przy stacji Łotysze, można było coś zaradzić, ale Niemcy, co ich podmienili, to mizerota, same dziady ściągnięte z rumuńskiego frontu, jedno, co mają, to okropnie mocny, czarny mołdawski tytoń na skręty, ale i tego nie dają, bo na nasz bimber krzywią się, do wina czerwonego przywykli.
Konstanty poszedł chodnikiem pełnym
kolano. - No, chłopie, tu jest życie, a nie tu - palcem puknął się w czoło.<br>Jassmont się ożywił. - Coś ważnego mi się przypomniało.<br>Spojrzał na Różę: - Już poprosiłaś? Nie pamiętasz? Miałaś poprosić o termofor.<br>Konstanty skrzywił się, zmiął baranicę. - Termofor wam się marzy, z tym trudna sprawa, skąd teraz wziąć termofor? Jak byli przy stacji Łotysze, można było coś zaradzić, ale Niemcy, co ich podmienili, to mizerota, same dziady ściągnięte z rumuńskiego frontu, jedno, co mają, to okropnie mocny, czarny mołdawski tytoń na skręty, ale i tego nie dają, bo na nasz bimber krzywią się, do wina czerwonego przywykli.<br>Konstanty poszedł chodnikiem pełnym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego