jestem napity, co? Pani Jurgeluszka, nie jestem pijany?<br>- Pewnie, że nie.<br>Znów ją chwycił za ręce. Dłonie miał gorące i spocone. Oczy mu błyszczały.<br>- Pani mnie zna, pani Jurgeluszka, prawda? Czy ja chciałem czego złego? Wydobyć się z biedy, jak człowiek żyć. Nie mam może prawa? Gorszy jestem od innych? Jak taki Święcki może być ministrem, to ja nie mogę? Moja matka, pani wie, pani Jurgeluszka, przez całe życie pierze brudne gacie bogatym burżujom. A ja nienawidzę bidy. Dość się w życiu nabidowałem. Coś mi się teraz za to należy, nie?<br>Jurgeluszka pokiwała głową:<br>- Pieniądze, panie Franku, to jeszcze nie wszystko. Szczęścia