Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
to umie zadbać o siebie - pomyślał z podziwem i zazdrością Jassmont.
- Jakim cudem? - zapytał Jassmont, zamiast się przywitać.
Konstanty podszedł, mówił konfidencjonalnie, wziął Jassmonta za rękę. - Ciszej, po co tyle krzyku, oczu nie masz, nie widzisz, że kradzione? Nie myśl o zapłacie, no, słowo się rzekło, i furmanka pod domem.
- Jak to, zapłacone?
- Jak zapłacone, to zapłacone. Niech ci będzie, że my mamy z Różą stare rachunki, to ci powinno wystarczyć za całe wyjaśnienie.
- Oj, Konstanty, ty coś kręcisz, jakie wy macie stare rachunki, gadaj.
- Spokojnie, wszystko w porządku, no to teraz, chłopie, z krzyża, konia muszę szybko odprowadzić, wziąłem na pół
to umie zadbać o siebie - pomyślał z podziwem i zazdrością Jassmont.<br>- Jakim cudem? - zapytał Jassmont, zamiast się przywitać.<br>Konstanty podszedł, mówił konfidencjonalnie, wziął Jassmonta za rękę. - Ciszej, po co tyle krzyku, oczu nie masz, nie widzisz, że kradzione? Nie myśl o zapłacie, no, słowo się rzekło, i furmanka pod domem.<br>- Jak to, zapłacone? <br>- Jak zapłacone, to zapłacone. Niech ci będzie, że my mamy z Różą stare rachunki, to ci powinno wystarczyć za całe wyjaśnienie.<br>- Oj, Konstanty, ty coś kręcisz, jakie wy macie stare rachunki, gadaj.<br>- Spokojnie, wszystko w porządku, no to teraz, chłopie, z krzyża, konia muszę szybko odprowadzić, wziąłem na pół
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego