Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
sobie, jakieś nie ujawnione zamiary. Przyglądał się Jaśce przymrużonymi oczami. Westchnął raz i drugi. Przeszedł się po szopie wielkim krokiem. Przystanął patrząc na Jaśkę uważnym spojrzeniem.
- Przychodzę tu często - odezwał się - a nie mówiłem, co mam na sercu... Przydałaby mi się żona, taka jak wy, Ninoczko.
- Kiedy ja mam męża.
- Jak to? Myślałem, że wasz mąż zginął na wojnie.
- Nie. Siedzi w więzieniu.
- Duży wyrok?
- Nie wiem... Poszukuję go, listy piszę. Zabrali go z Grodna.
- Młody jest?
- Trzydzieści sześć lat.
- Przetrzyma. Popatrzcie, a ja was miałem za wdowę. Ha, trudno. Ale powiedzcie, Ninoczka, podobam wam się trochę?
- Choćbyś się i podobał, nic
sobie, jakieś nie ujawnione zamiary. Przyglądał się Jaśce przymrużonymi oczami. Westchnął raz i drugi. Przeszedł się po szopie wielkim krokiem. Przystanął patrząc na Jaśkę uważnym spojrzeniem.<br>- Przychodzę tu często - odezwał się - a nie mówiłem, co mam na sercu... Przydałaby mi się żona, taka jak wy, Ninoczko.<br>- Kiedy ja mam męża.<br>- Jak to? Myślałem, że wasz mąż zginął na wojnie.<br>- Nie. Siedzi w więzieniu.<br>- Duży wyrok?<br>- Nie wiem... Poszukuję go, listy piszę. Zabrali go z Grodna.<br>- Młody jest?<br>- Trzydzieści sześć lat.<br>- Przetrzyma. Popatrzcie, a ja was miałem za wdowę. Ha, trudno. Ale powiedzcie, Ninoczka, podobam wam się trochę?<br>- Choćbyś się i podobał, nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego