Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
i hotel po drodze.
- Pojechałeś sam? - zapytał komisarz.
- Nie - odpowiedział Sławomir T. - Namówiłem kumpla ze wsi, bo sam trochę się bałem jechać z taką forsą i pojechaliśmy pociągiem. Przyjechaliśmy do S. w poniedziałek i od razu oddałem mu samochód. Dostałem jeszcze tysiąc pięćset złotych i miałem trzymać język za zębami. Jakby co, to powinienem mówić, że mi ukradziono to Audi.
- Dobrze, że się od razu przyznałeś - odpowiedział komisarz - gdyż nikt by nie uwierzył, że miałeś własne pieniądze na kupienie samochodu, a poza tym nigdy byś nie umiał wytłumaczyć, dlaczego pojechałeś do Wałbrzycha, na drugi
koniec Polski, a nie gdzieś bliżej.
Ale mimo
i hotel po drodze.&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Pojechałeś sam?&lt;/&gt; - zapytał komisarz.<br>&lt;q&gt;- Nie&lt;/&gt; - odpowiedział Sławomir T. &lt;q&gt;- Namówiłem kumpla ze wsi, bo sam trochę się bałem jechać z taką forsą i pojechaliśmy pociągiem. Przyjechaliśmy do S. w poniedziałek i od razu oddałem mu samochód. Dostałem jeszcze tysiąc pięćset złotych i miałem trzymać język za zębami. Jakby co, to powinienem mówić, że mi ukradziono to Audi.&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Dobrze, że się od razu przyznałeś&lt;/&gt; - odpowiedział komisarz &lt;q&gt;- gdyż nikt by nie uwierzył, że miałeś własne pieniądze na kupienie samochodu, a poza tym nigdy byś nie umiał wytłumaczyć, dlaczego pojechałeś do Wałbrzycha, na drugi<br>koniec Polski, a nie gdzieś bliżej.&lt;/&gt;<br>Ale mimo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego