intensywnie, że ledwo jej starczało miejsca za kontuarem, podawała pulchną dłonią książkę i mówiła przymrużając oko - "indeks". Jurek sądził teraz, że nie tylko sympatie, zrodzone na gruncie filozofii materialistycznej, nurtowały w sercu ojca. Przypominał sobie, że ojciec przykrywał swoją wielką dłonią palce Róży, trzymające książki. Czynił to z łobuzerskim uśmiechem.<br>Jakże można było nie lubić tych dziewcząt, świergotliwych jak sikorki i równie jak te ptaki żwawych, kiedy przeskakiwały z jednego regału pełnego książek na drugi.<br>Stary Wirgin zachowywał niezmiennie olimpijski spokój. Był cichy, siwiutki, małomówny, nie utył też zbytnio, jak człowiekowi obcującemu z bogactwem myśli ludzkiej przystało.<br>- Zastanawiające zjawisko - mawiał do