o tym "spichlerzu-muzeum". Berent dostrzega bowiem pewną dwuznaczność, czy raczej dwoistość aksjologiczną. W zastanych złożach kultury tkwią wartości, trwają one jak gdyby w oczekiwaniu na to, by z nich korzystać. Z jednej strony jest to źle, no, bo powoduje to atrofię entuzjazmu, demobilizację twórczości ("wszystko już było...").</><br><hi>?</hi> - <who1>Jałowość...</><br><hi>MP</hi>: <who10>Jałowość. Z drugiej strony Berent wskazuje, że dzięki temu dziedzictwu duchowość nasza się wzbogaca. W sumie pisarz stwierdza z niezadowoleniem, że dwoistość ta prowokuje formowanie się postawy widza. Ta konstatacja wymagałaby zresztą poważnego zestawienia z Brzozowskim, bo przecież niezależnie od sporów, jakie się między Brzozowskim a środowiskiem Berenta toczyły, jest tu