scenę i rolach, które zaważyły na jej życiu, a także o ludziach, wśród nich o Honoracie, cudownej wiejskiej babulince, która przez dwanaście lat uczestniczyła w "życiu, karierze, rozwodzie i wychowaniu córki", na domowe zwierzęta mówiła "gady" i nic nie było w stanie zmienić jej nienaruszalnych obyczajów. Sporo w książce K. Jandy o "żurnalistach - terrorystach", którzy zadają różne "głębokie" pytania, np. "Co pani robi, żeby tak ładnie wyglądać?". Zapytana w jednym z licznych wywiadów, jak oddycha się jej dzisiejszym powietrzem, Krystyna Janda odpowiada: "Teraz jestem tylko aktorką, a nie wyrazicielką opinii społeczeństwa. Przestało się liczyć, co myślę o podobnych sprawach". I uważa