oraz wszystkie psy, koty i gołębie w okolicy. Włóczyliśmy się razem po całym Zamku, docierając aż na mur Iskier, gdzie ścigaliśmy się na jego zwieńczeniu, szerokim jak aleja. Łaziliśmy po armatach, śniedziejących spokojnie na swych łożach i huśtaliśmy się na ramionach katapult. Siadywaliśmy na koronie muru, zwieszając nogi nad przepaścią. Jedliśmy chleb z twardym serem i ciastka, w które zawsze zaopatrzony był Koniec. <br>Ponownie zetknąłem się z Wiatrem Na Szczycie. Cieszył się, że zostaję na dłużej. Docenił moją umiejętność rzucania nożem i zaproponował naukę walki na miecze. Walki, a nie eleganckiego machania klingą, modnego na dworach. <br>"W bitwie liczy się ten, kto