Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
pustynnieje. Niech pada jak najwięcej.
Cisza. Woda w garnuszku zaczęła cichutko puszczać pierwsze bąbelki.
- Panie Jankowiak - zaczął nagle Jedwabiński - pan jest dobrym człowiekiem. Ja to zaraz zauważyłem.
- Ja? - zdziwił się woźny. Takiego zagajenia, prawdę mówiąc, wcale się nie spodziewał. O co mu będzie chodzić? Czego zażąda?
- Chciałbym pana prosić... - zaczął Jedwabiński, a woźny powiedział sobie w duchu: "A mówiłem" - żeby mi pan opowiedział... to jest, przepraszam... - tu Jedwabiński urwał, dziwnie jakoś spłoszony. - Bo wie pan... ja wczoraj byłem bardzo zdenerwowany. To była rocznica śmierci...
- No, ja to rozumiem - rzekł pan Jankowiak uspokajająco.
- Dopiero jak pan poszedł, zacząłem sobie przypominać, co pan
pustynnieje. Niech pada jak najwięcej.<br>Cisza. Woda w garnuszku zaczęła cichutko puszczać pierwsze bąbelki.<br>- Panie Jankowiak - zaczął nagle Jedwabiński - pan jest dobrym człowiekiem. Ja to zaraz zauważyłem.<br>- Ja? - zdziwił się woźny. Takiego zagajenia, prawdę mówiąc, wcale się nie spodziewał. O co mu będzie chodzić? Czego zażąda?<br>- Chciałbym pana prosić... - zaczął Jedwabiński, a woźny powiedział sobie w duchu: "A mówiłem" - żeby mi pan opowiedział... to jest, przepraszam... - tu Jedwabiński urwał, dziwnie jakoś spłoszony. - Bo wie pan... ja wczoraj byłem bardzo zdenerwowany. To była rocznica śmierci...<br>- No, ja to rozumiem - rzekł pan Jankowiak uspokajająco.<br>- Dopiero jak pan poszedł, zacząłem sobie przypominać, co pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego