temu po raz pierwszy zaproponował, żebym przyszła do niego do domu. Bałam się, ale on był tak delikatny, ze strach ucichł, a potem doprowadził mnie do takiej ekstazy, jakiej nie zaznałam nigdy przedtem.<br>Czas mijał. Musiałam biec przed siebie. <br>- Czy muszę się odbić? - zapytałam.<br>- Nie, tylko biegnij.<br>Ruszyłam do przodu. Jedwabne skrzydło uniosło się, stanęło nad moją głową.<br>Jadwiga lekko poprawiła sznurki. I nagle znalazłam się w powietrzu.<br>To była pełna ekstaza. Lekkość, coś jak błogosławieństwo bogów, pełnia szczęścia.<br>Przewróciłam się przy lądowaniu, trochę utytłałam się w błocie. Ale to nie było ważne. Odnalazłam radość, sens istnienia. Tym razem szybciej podeszłam