stal odziany... <br><br>Carlos, coraz bliższy. Zlepione wodą pasemka włosów na wysokim czole, grube krople deszczu na wąsach, koszulka zmieniona ulewą w pasiasty półpancerz. W nocnym potopie wyglądał jak pijany żołnierz Cortesa czy Pizarra, który w pordzewiałym puklerzu, z końmi i armatką, w pochodzie na Meksyk zapuścił się niechcący w dżungle Jukatanu, w omyłkowej konkwiście przeciwko makakom, mrówkom i zatopionym w dżungli piramidkom. Czego chce jeszcze ten facet?<br>- Stój, zakuta pało... Idziesz w złą stronę!<br>Anglik nadal cofał się w górę schodów, które wiodły na nieznaną kładkę, ścigany złym głosem gestykulującego Carlosa:<br>- Weź się opamiętaj, co? Stój! No, alt! Do jazu jest