wyrazili gotowość poddania Kanduzu na północy Afganistanu. Ich władza obejmowałaby więc tylko skrawek kraju w jego południowo-wschodniej części oraz Kandahar, który wciąż jest w ich rękach. Rysuje się też szansa na polityczne rozwiązanie konfliktu, mimo rywalizacji zwycięskich ugrupowań. Obalony przez <orig>talibów</> w 1996 r. prezydent Burhanuddin Rabbani wrócił do Kabulu i od razu zapewnił, że Sojusz Północny, któremu przewodzi, nie będzie "trzymał się władzy". A minister spraw zagranicznych Sojuszu Abdullah Abdullah oznajmił, że rozmowy o <orig>wieloetnicznym</> rządzie mogą zacząć się nawet za kilka dni w którymś z europejskich miast, jak życzy sobie ONZ. W Kabulu życie normalizuje się. Po 5