Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
się w stronę przejazdu, gdzie pan Dobrzynkiewicz z Zenusiem spacerowali w dębniaku. Zenuś zrywał jakieś roślinki, pokazywał je ojcu, pan Dobrzynkiewicz kiwał głową z aprobatą, udzielając synowi wyjaśnień.
- Widzisz ich - rzekł Kaziuk do Lońki. - Nie wierzyłeś? Chcą nas zblatować.
- Mówię wam, że coś będzie, tylko nie wiem co - denerwował się Kajaki. - Miałem taki jeden sen.
- Może już zacznijmy szukać, najpierw w Puszkarni
- podniecał się młodszy Korsak.
- Spokojnie, spokojnie - rzekł Łapa. - Zaczniemy, ale planowo.
- To co, może w pikiera zagramy? - zaproponował Lońka.
- A czy ja skończyłem zbiórkę? Może mi się tylko wydaje, że jeszcze zbiórka trwa? Może ja do lasu mówię to
się w stronę przejazdu, gdzie pan Dobrzynkiewicz z Zenusiem spacerowali w dębniaku. Zenuś zrywał jakieś roślinki, pokazywał je ojcu, pan Dobrzynkiewicz kiwał głową z aprobatą, udzielając synowi wyjaśnień.<br>- Widzisz ich - rzekł Kaziuk do Lońki. - Nie wierzyłeś? Chcą nas zblatować.<br>- Mówię wam, że coś będzie, tylko nie wiem co - denerwował się Kajaki. - Miałem taki jeden sen.<br>- Może już zacznijmy szukać, najpierw w Puszkarni <br>- podniecał się młodszy Korsak.<br>- Spokojnie, spokojnie - rzekł Łapa. - Zaczniemy, ale planowo.<br>- To co, może w pikiera zagramy? - zaproponował Lońka.<br>- A czy ja skończyłem zbiórkę? Może mi się tylko wydaje, że jeszcze zbiórka trwa? Może ja do lasu mówię to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego