Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
niej.
Szprychę obezwładnił wstyd, taka jest ta Bożena, najpierw chce, a potem opowiada chłopakom, co za świnia.
- Powiedziała, co tam masz. - Mareczek śmiał się jak stary dziad.
- Lepiej w Żydala - powiedziała Mira.
- Lepiej w doktora. - Mareczek już był gotów do objęcia roli. - Proszę się rozebrać, wszystko, wszystko.
- Pewno, że lepiej. - Kaju zaczynał rozpinać bluzkę Szprychy.
- Twoja siora też się bawiła w lekarza i teraz ma - odcięła się Szprycha odpychając jego dłonie.
- A u Bożeny to mogłaś?
- U Bożeny to co innego, tam jest prawdziwa kanapka, taka lekarska leżanka, można się położyć i są bandaże i strzykawki, i wszystko.
- No pokaż.
- Pokaż
niej.<br>Szprychę obezwładnił wstyd, taka jest ta Bożena, najpierw chce, a potem opowiada chłopakom, co za świnia.<br>- Powiedziała, co tam masz. - Mareczek śmiał się jak stary dziad.<br>- Lepiej w Żydala - powiedziała Mira.<br>- Lepiej w doktora. - Mareczek już był gotów do objęcia roli. - Proszę się rozebrać, wszystko, wszystko.<br>- Pewno, że lepiej. - Kaju zaczynał rozpinać bluzkę Szprychy.<br>- Twoja &lt;orig&gt;siora&lt;/&gt; też się bawiła w lekarza i teraz ma - odcięła się Szprycha odpychając jego dłonie.<br>- A u Bożeny to mogłaś?<br>- U Bożeny to co innego, tam jest prawdziwa kanapka, taka lekarska leżanka, można się położyć i są bandaże i strzykawki, i wszystko.<br>- No pokaż.<br>- Pokaż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego